środa, 9 marca 2016

PUCHAR PLANET PET SOCIETY RALLY-O 2016 SOPOT

Ostatni weekend lutego spędziliśmy w Gdyni przy okazji pierwszych zawodów z cyklu Pucharu Planet Pet Society Rally-O 2016, które odbywały się 27 lutego w Sopocie. 
Wyjazd na te zawody był bardzo spontaniczny i nie chodzi o czas podjęcia decyzji, a o przygotowanie do startu. Pomyślałam, że chciałabym spróbować swoich sił w posłuszeństwie z Majką, bo tak pięknie chodzi przy nodze ;) Zawsze ćwiczyłyśmy elementy obi, jednak zniechęcało mnie do treningów to, że w obi wszystko trzeba tak pięknie, równo, a ja nie należę do osób lubiących statyczne ćwiczenia i dłubanie szczegółów... No i przyszła myśl, że może Rally-O będzie dla nas. Decyzja podjęta - jedziemy na zawody! Trening przed zawodami był aż jeden i wtedy zorientowałam się, że nie zahaczenie o pachołek w slalomie i ósemce wcale nie jest takie proste. Ale, że trening był w czwartek, a wyjazd w piątek to nie było czasu na ćwiczenie tego elementu. Przećwiczyliśmy go jeszcze w piątek na plaży i upewniłam się tylko w przekonaniu, że nie będzie to nasza mocna strona.

fot. Justyna Przepióra

Ten wyjazd miał być naszym wypoczynkiem połączonym z Majki zawodami, także do Trójmiasta przyjechaliśmy już w piątek w południe, spędzając aktywny dzień na gdańskiej plaży z psami. 
Nocowaliśmy w Gdyni, a w sobotę rano wyruszyliśmy na Hipodrom w Sopocie na zawody. 
Odbywały się one na hali, bardzo jasnej z dobrym podłożem, no i to tyle plusów hali. W środku było duże echo, przy szczekających psach było tak głośno, że na rozgrzewce zauważyłam, że Majka kompletnie nie słyszy wydawanych przeze mnie komend. Kto mnie zna ten wie, że nie należę do osób mówiących głośno, a w stresie mówię jeszcze ciszej. Takie wyzwanie w dodatku na zawodach było ponad moje siły ;) 
Przyznaje że były to moje pierwsze zawody na których tak się stresowałam. Dodam, że startowałam już we frisbee i agility, ale takich emocji nie było nigdzie. Sama się dziwiłam z tego powodu, bo jechałam na nie dla rekreacji, ja ogólnie do zawodów podchodzę dla zabawy, tym bardziej do zawodów Rally-O, które mają być naszym trzecim sportem. Może wiązało się to z tym, że na zawody frisbee jeździłam w roli widza jeszcze zanim miałam psa "do frisbee", a Majka była podrostkiem. W agility tym bardziej, ponieważ pojechałam na pierwsze zawody po czterech latach treningów. A Rally-O nigdy nie widziałam na żywo, nigdy nie trenowałam, do tego nigdy na żywo nie widziałam toru. I to mnie przerosło. Zdjęcie z zaskoczenia, ale po mojej minie widać stres ;)


Same zawody były bardzo przyjemne. Przed startem można było zobaczyć jak będzie wyglądał rajd na wywieszonej mapce


Podczas zapoznania z torem sędzia (Olga Nylec) dokładnie omówiła cały tor, dzięki czemu nie było niejasności. Znaki do Rally-O są dokładnie opisane, więc jeżeli umiemy czytać ze zrozumieniem i stres nie zwycięży, a pies ma podstawy posłuszeństwa zrobione, to nie jest trudno przejść cały rajd. 
Początkowo miałam duży problem ze skupieniem Majki, wszechobecny zapach koni nie pomagał mi w tym. Faktem jest, że nie ćwiczymy na końskiej hali, przez co takie warunki są dla nas obce. Jednak po wejściu na tor Majka była całkiem dobrze pracującym pieskiem. Z racji tego, że słabo słyszała moje komendy, postanowiłam więcej pokazywać jej gestami.

fot. Justyna Przepióra

fot. Justyna Przepióra

fot. Justyna Przepióra
W sumie zdobyłyśmy 201/210 punktów i zajęłyśmy 9 miejsce na 18 startujących drużyn. Miejsce adekwatne do naszego przygotowanie. Nie ma co się oszukiwać, gdybym poświęciła trochę czasu na przygotowanie, pewnie byłoby lepiej. Odjęte punkty były za przewrócenie znaku na zakończenie ósemki. Przyznaje, że tak się cieszyłam, że udało nam się przejść tą ósemkę, że na końcu jej nie zostawiłam miejsca (-5 pkt), drugi błąd to poprawianie siadu przy znaku stop, leżeć, siad. To mi zostało po obi. Musi być równo albo jest źle. Nie musiałam poprawiać tego siadu, ale nie podobało mi się, więc to zrobiłam... (-3 pkt). Także po rajdzie miałam 92 pkt. Początkowo nie chciałam wykonywać ćwiczenia bonusowego, ponieważ czułam, że Majka nie jest wystarczająco skupiona na spuszczenie jej ze smyczy, a w planach było wykonanie bonusu nr 3 czyli przywołanie z dostawieniem do nogi. Jednak sędzia namówiła nas na bonus z krokiem w bok, który mogłyśmy wykonać na smyczy. Majkę co prawda wciągnęła kupa końska za co dostałyśmy -1 pkt (napięcie smyczy) jednak dzięki niemu ostatecznie zdobyłyśmy 201 pkt. Podczas rajdu całkowicie zapomniałam o mierzonym czasie, więc na następnych zawodach muszę też o tym pamiętać :)


Link do naszego rajdu:

https://www.youtube.com/watch?v=z98fW3aFvT0

No i cóż decyzja podjęta, następne zawody będą, jednak po wcześniejszych dłuższych przygotowaniach. No i na następnych zawodach planuje też wystąpić z N-Ginem. 
Po zawodach zasłużony spacer po plaży w Sopocie, oraz wieczorne zwiedzanie Gdyni. 
W niedziele już tylko długi spacer po plaży w Gdyni, obiad i powrót do domu. 
I tu muszę bardzo pochwalić N-Gina. Podczas całego wyjazdu bardzo ładnie zachowywał się do innych piesków, nie było żadnych spięć, no może poza źle odczytanym buldogiem angielskim, którego oddychanie odebrał jako warczenie i niestety nie był dla niego miły. Jednak poza tym incydentem spotykał zarówno suczki jak i samców z którymi się obwąchiwali i nie było żadnych problemów. Taka duma, że nasza praca nie idzie na marne <3


czwartek, 14 stycznia 2016

Styczniowe BMW 0 i Annówka Agility Cup



To zaczyna być moją tradycją, że początek roku a w zasadzie Święto Trzech Króli spędzam na 3 dniowym agilitowaniu z Paulą Gumińską w Annówce. 
Temperatura na zewnątrz -15 a my na annówkowej trawce trenowaliśmy agility. Mimo tak niskiej temperatury za oknem, atmosfera była gorąca. Osoby przyjeżdżające na BMW to naprawdę bardzo pozytywne osoby, w dodatku Paula z która nie da się nudzić no i nad wszystkim czuwająca Marta :)

fot. Dobrochna Otlewska
Pierwszego dnia zaczynaliśmy od treningu, po południu były mini zawody na których N-Gine zajął 3 miejsce, ale nie to miejsce mnie cieszy najbardziej, a to, że zaczyna być normą kończenie przez nas torków! Bardzo mnie to cieszy, bo do niedawna, wydawało mi się to niemożliwe. Dużo pracy przed nami, szczególnie przede mną, ale to taki nasz sukces! 

fot. Dobrochna Otlewska

Drugi dzień rozpoczęliśmy treningiem na zewnątrz a wieczorem przenieśliśmy się na hale gdzie mogliśmy ćwiczyć strefki, które niestety nam się popsuły... Jak na razie strefy na palisadzie są ok, ale na kładce N-Gine zaczął mi się bardzo przyczajać, także kolejny problem do rozwiązania...
Trzeciego dnia rano odbywały się zawody Annówka Agility Cup, a wieczorem jeszcze jeden trening na którym jednak już nie zostaliśmy, bo opady śniegu przedłużyły nasza drogę powrotna do domu, do tego nie chciałam za bardzo przeciążać eNka dwa dni treningów i zawody to jednak dużo. 
W zawodach startowała Majka i N-Gine i pokazały się od dobrej strony. Majka miała wszystkie czyste biegi, w Agility zajęła 2 miejsce i w łącznej klasyfikacji 2 miejsce, N-Gine w Agility miał disa, którego sobie nie wybaczę, bo strefki zrobił całkiem ładnie a dis przez mój głupi błąd... Jumping I zakończył z jedna odmową, a w Jumping II zajął 3 miejsce! Jumpingi były typowo na bieganie, także to też mój sukces że prawie ;) wszędzie zdążyłam.


niedziela, 3 stycznia 2016

Ciastka kokosowo-jabłkowe

W najnowszym numerze Dog&Sport (6/2015) można znaleźć przepisy na psie potrawy.

Z racji tego, że już jutro ruszamy do Annówki musimy mieć porcje dobrych smakołyków. Na pierwszy ogień poszły więc kokosowo-jabłkowe ciasteczka. Oryginalny przepis wygląda następująco:
Składniki:
- ok. 400 gramów mąki
- 3 jajka
- 5- 6 łyżek płatków owsianych
- świeży kokos (mogą być wiórki)
- obrane jabłko bez pestek


Kokosa rozbijamy, wyrzucamy skorupę lub pozostawiamy jako ozdobę na stół, zdejmujemy, wewnętrzną skórkę, a pozostały biały miąższ miksujemy, razem z jabłkami i innymi składnikami na masę. Wykładamy na papier do pieczenia w formie niewielkich ciastek. Pieczemy ok. 30 minut w temperaturze 180 stopni. Odstawiamy do ostudzenia, aby ciastka zrobiły się kruche. 


Ja do przyrządzenia ciastek użyłam mniej mąki (ok. 250 gram wraz z użytą do formowania ciastek), zamiast kokosa użyłam wiórki kokosowe, a jabłko starkowałam uprzednio na tarce.


Ciasteczka zrobiłam małe i cienkie, więc potrzebowały znacznie mniej czasu w piekarniku ok. 10 minut.



Moje psie łakomczuchy twierdzą, że są pyszne! ;)


sobota, 2 stycznia 2016

Święta, święta...

Zauroczona Majkowym prezentem urodzinowy w tym roku postawiłam na świąteczny prezent od Paki Zwierzaka. 
Paka przyszła do nas w środę i powędrowała prosto pod choinkę


W Wigilię Majka towarzyszyła przy otwieraniu paki ;)


W świątecznej pace znajdowały się:

-zabawka - choinka od Lolo Pets


 Tym razem niestety zabawka nietrafiona. N-Gine boi się jej piszczałki, która ma bardzo specyficzny dźwięk. Majce zabawka się spodobała, ona lubi wszystko co piszczy, jednak przez N-Gina zabawka musi zostać schowana, przynajmniej na najbliższy czas, gdyż w tym okresie jest on szczególnie wyczulony na dziwne dźwięki.

-chusta - Malina Crafts



Dwustronna chusta w świąteczne wzory, dość sztywna, początkowo myślałam, ze nie będzie się dobrze układać na szyi psa, jednak leży bardzo dobrze i zdobiła Majkę podczas Wigilii

-sucha karma - AlphaSpirit


Często kupowana przeze mnie i stosowana jako smakołyki, chętnie zjadane przez psy, także zadowolone z prezentu

-przysmaki - AlphaSpirit - również już przez nas testowane i kupowane


-ciasteczka dla psa - PsieKocie Łakocie



Ręcznie pieczone ciasteczka, w kształcie ślicznych bałwanków, dość twarde, bardzo smakowały psom, Majka widząc je robiła wszystkie sztuczki na raz żeby tylko dostać ciasteczko (a takie rzeczy księżniczce się nie zdarzają, ona robi wszystko powoli i dokładnie, no chyba, że ma dużą motywacje)


-lizak- gryzak od Lolo Pets



Pięknie zapakowany i wyglądający lizak, jeszcze nie testowałam, ale moje psy raczej tego typu gryzaków nie lubią, napewno dam znać jak podam go psiakom.

Poza paką dostały po Comfy Snacky Worm


Bardzo fajna zabawka na smakołyki, Majka z Kongiem rozprawia się w 5min a gąsienica zajęła ją na znacznie dłużej, nawet po zjedzeniu wszystkiego przez dłuższy czas lizała ją i memlała. Oczywiście służy również N-Ginowi jako "patyk" na spacerach oraz zabawka do przeciągania w domu. Po raz kolejny Comfy udowadnia mi, że ich zabawki są naprawdę wytrzymałe, jak na razie po intensywnych zabawach nie widać żadnych śladów użytkowania.